W południe poszliśmy na deptak, w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Wszystko nadal jakby wymarłe, niektóre sklepiki pozamykane na amen, na szczęście udaje się znaleźć kantor. Chcemy na szybko coś zjeść, ale wszystkie takie szybkie pozamykane. W końcu bierzemy caca, frytki i szopską, ale choć knajpka wygląda ładnie, jedzenie jest drogie i nie za dobre. Nic to, ważne, że żołądki napełnione, robimy jeszcze zakupy w sklepie, żeby na cały dzień wystarczyło i w drogę.
Dziś tak bardzo potrzebuję odpoczynku, że po prostu jedziemy na plażę. Na południe od Obzoru, mały niepozorny zjazd, prowadzi do pięknej plaży. Mimo słonka, wieje silny wiatr i przez to za ciepło nie jest, ba, jest nawet zimno! Aż się do wody nie chce wchodzić, no ale w końcu wchodzę, bo trzeba korzystać z morza, póki się da ;) Woda na początku zdaje się zimnica, ale potem jest super! Jest zabawa z falami, jest nurkowanie i poszukiwanie kręciołków :) No i plaża prawie pusta, co bardzo mi odpowiada!
Na koniec jeszcze spacerek w kierunku północnym, po skałach pod klifem. Super tu, tak fajnie, że chce się iść i iść po tych kamlotach, tak po prostu, przed siebie... Uprawiam zbieractwo, kręciołków jest tu trochę, wciąż jakiś widać wśród kamyków. Fajnie, będą na prezenty :)
Niestety robi się późno, słonko coraz niżej, W. się nudzi, więc chcąc nie chcąc trzeba się zbierać. Ech...