Przez Bourgas tylko przejeżdżamy w drodze na południe.
Postanawiamy spać w nowej części Sozopolu. Najpierw zakupy, a potem wybieramy się na poszukiwanie pokoju. Nie jest to takie proste, wszystkie kwatery i hoteliki wyglądają na pozamykane, nikogo w nich nie ma. Wrażenie jest takie, jakby zostali tylko stali mieszkańcy, choć wszystkie sklepiki działają. W końcu znalazł się ładny hotelik w bocznej uliczce, 30 leva za pokój z widokiem na morze :)
Wychodzimy jeszcze w poszukiwaniu czegoś fajnego ciepłego do zjedzenia, ale miasto zdaje się po zmroku wymarłe. Jedna knajpka droga, w drugiej biorę frytki z sirene na wynos, bo tak pusto, że pewnie będą zaraz zamykać. Siadamy na ławce i zajadam w towarzystwie małych kociaków. Kotów tu nad morzem pełno, a ja koty uwielbiam, więc nie mogę się napatrzeć i nie chce mi się iść. Robi się jednak coraz zimniej, więc wracamy.