I w końcu przyszedł czas na samo Obrzycko. Nazwa od dawna mi już znana, ale jakoś nie było wcześniej okazji, by je odwiedzić.
Wcześniej zobaczyłam już barokowy kościół p.w. świętych Piotra i Pawia. Akurat trwała msza, więc wnętrza nie dało się za bardzo obejrzeć. Wokół kościółka jest cmentarz - jest kilka starych nagrobków. A na północy rozciąga się piękny widok na dolinę Warty i położoną na drugim brzegu miejscowość Zielonagóra.
W Obrzycku jest i drugi kościół - nieczynny już kościół ewangelicki z początku XX w. Stoi on na placu o pięknej nazwie - Placu Lipowym. Nie wiedzieć czemu do kościoła dobudowano dom kultury - wygląda to dość szpetnie, z reklamą i nieotynkowanymi ścianami...
Na rynku jest ładny barokowy ceglany Ratusz z XVII w z tablicą upamiętniającą powstańców wielkopolskich. Bardzo spodobał mi się dźwięk dzwonu wybijający każdą pełną i pół godzinę.
Zimno i ciemno się w międzyczasie zrobiło. No i czas się w końcu posilić - wcześniej szkoda mi było na to czasu.
Wyjeżdżając z miasta rzuca mi się jeszcze w oczy stary chyba młyn. Nic o nim nigdzie nie ma, a warto zobaczyć.