Jedziemy znów przez góry i trzeba się kilka razy zatrzymać, Skoda nie wyrabia, stwierdzamy jednomyślnie, że jesteśmy pokićkani, żeby się Skodą w góry wybrać. Ale i tak jest cudownie! Gdzieś po drodze nad rzeczką przerzucony stary most, pamiętający być może i rzymskie czasy (nie tylko my się tu zatrzymujemy).
Szkoda, że droga jest taka dziurawa, Wojtek funduje mi trochę adrenalinki, omijając dziury na górskich zakrętasach.
Ale to jeszcze nic, jak się potem okazało. W Dospat chyba komuś na łeb padło! Droga jest w remoncie, asfalt zdarty kompletnie, mamy wielkie wątpliwości, czy aby na pewno tędy trzeba jechać? Wojtek wysiada dwa razy, żeby zapytać. Tak, to właściwa droga, he he. Dziury, piasek, kamienie, dawna Rumunia może się schować!
I na tej drodze spotykamy Krzysia i Justynę, którzy zrobili podobną trasę, tylko w drugą stronę. Byli w Stambule. Nie podobało im się, ale mówią, że warto zobaczyć. Nam się to raczej nie uda w takim tempie ;)