Jeszcze dobrze nie wyjechaliśmy, a już zatrzymaliśmy się w Miłkowie.
Poza tym, że miasteczko fajnie się nazywa, to ma jeszcze kościół bez dachu. Czyli kościół, który czasy świetności ma już dawno za sobą. Nie ma dachu, na murach rosną brzózki. W całości ostała się tylko wieża. Na szczęście było na tyle mało czasu, że nie wpadło nam do głowy się tam na górę jakoś władować.
Przy kościele cmentarz ze starymi nagrobkami. I znów wszystko po niemiecku. Z tego cmentarza też niewiele zostało, dookoła duża przestrzeń i miejsce to raczej duży park przypomina.