Czas pożegnać się z Thasos. Może i lepiej, że prom o szóstej zwiał, bo teraz możemy na morzu oglądać piękny zachód słońca. Żyć, nie umierać!
W Keramoti zjadamy jeszcze kebab, na pół tym razem, jakoś oduczyłam się jeść w tym upale. Szkoda odjeżdżać, ale tej nocy chcemy jeszcze dotrzeć do granicy bułgarskiej.