Pojechaliśmy jeszcze na mały spacer na Westerplatte. Ciemno już było, widać tylko oświetlony pomnik i starą latarnię morską po drugiej stronie nabrzeża. Wdrapaliśmy się na górę. I od tego wdrapywania się na górę nawet ciepło mi się zrobiło ;)
Na koniec poszłyśmy jeszcze z dziewczynami na chwilę nad morze. Pięknie było, cała rozświetlona zatoka przed nami. I niedaleko nowa latarnia morska nadawała swój sygnał. A mnie do szczęścia wystarczy latarnia morska na horyzoncie :) Cudnie!
Podjechaliśmy jeszcze zobaczyć fort. Fort jest w remoncie (kiedy ten remont się wreszcie skończy?!), ale strażnik i pieski go pilnują. O czym mogliśmy się z dość bliska przekonać ;)
I pomimo dość wczesnej godziny pojechaliśmy już do schroniska. Rano wcześnie pobudka. Prezes przypomniał mi, jak się w kości gra :)