Od rana na niebie jakieś chmury, więc decydujemy pojechać do Achtopolu. Do sklepu i wrzucić kartkę do skrzynki, a przy okazji pozwiedzać.
Jest tu senny porcik, w którym kołyszą się łódeczki o wdzięcznych nazwach. Jest Tajfun i Wydra i Albatros. Na molo pełno sieci, a rybacy na nabrzeżu siedzą i coś tam z nimi robią.
Na drugim końcu cypla jest stara grecka szkoła i mały kościółek, zamknięty zresztą. Urzekają mnie niebieskie barierki, w kształcie słoneczek i rybek, to chyba jeszcze pamiątka z dawnych czasów, część jest wymieniona na nowe i te są już zwyczajne.
W ogóle miasteczko jest takie senne, choć ludzi widać. I wszędzie te figi... Czasem mam ochotę zakopać się w takim miejscu na dłużej, żyć tak sennie jak wszyscy, zapomnieć o problemach, zajadać codziennie świeże owoce i warzywa... i banicę...