Do pałacu w Kobylnikach nie trzeba błądzić - dojazd jest znakomicie oznakowany, ponieważ jest tam hotel i restauracja.
Auto zostawiam za bramą, bo mam ochotę na mały spacer.
A pałac robi wrażenie od pierwszego wejrzenia ;) Już zza bramy widać jego piękną architekturę z dużą ilością wieżyczek.
Najpierw idę do parku. Jest on niewielki ale jaki! Po zachodniej stronie jeziorko, na jeziorku wysepka z altanką, do której nie można się nijak dostać - nie ma żadnego mostku. Idąc dalej trafia się na przepiękne wiekowe lipy i dęby. Ptaszki śpiewają - super! Park o tej porze jest cały zielono żółto złoty, wygląda rewelacyjnie!
Po prawej stronie widać stary folwark - tu też jest stadnina koni.
No i wreszcie sam pałac. Wchodzę do środka, na wprost restauracja. A ponieważ nie widać żadnego portiera, wchodzę po starych i skrzypiących kręconych drewnianych schodach na górę. Są tu dwa piętra. Na każdym pokoje hotelowe. Ech, fajnie by było móc kiedyś w takim pałacu zanocować...
Na południowy wschód od pałacu miał być jeszcze stary cmentarz. Jadę więc brukowaną dróżką, kierunek się zgadza, ale cmentarza nie widać. Cóż, moja mapa nie jest zbyt dokładna, a szkoda, bo uwielbiam stare cmentarze... Ale takie stare brukowane dróżki też mają swój niezaprzeczalny urok, więc nie martwię się za bardzo, tylko cieszę oczy widokami.