Asenovgrad i Baczkovo mijam tym razem bez zatrzymywania. Droga wije się i wije, wlokę się na trójce, w porywach czwórce, za jakimiś ciężarówami, które chcąc nie chcąc trzeba jakoś na tych zakrętach wyminąć.
Dróżka przez Pamporovo pełna dziur, ale to dziś pierwsze takie miejsce.
Robię się coraz bardziej głodna, czuszki pachną coraz bardziej rozgrzane upałem. Ale nie chcę się zatrzymywać, póki nie dojadę do celu.
A celem jest Sziroka Łoka. Byłam tu już kilka lat temu, ale tylko na jedną noc - przejazdem. Wtedy tak mi się ta mała urokliwa wioska spodobała, że postanowiłam kiedyś wrócić tu na dłużej. I oto jestem :)
Wioska jakby zagubiona wśród gór. Nic ze swego uroku nie straciła przez te lata... A ja zapomniałam już, jak tu pięknie!
Wchodzę do pierwszego lepszego hoteliku na skraju wioski, powinnam może poszukać innego domku, ale zmęczona już jestem, a cena posezonowa (20 lv), więc zostaję. Jak dobrze wziąć ciepły prysznic! A jeszcze lepiej najeść się bułgarskich przysmaków - dziś na kolację brzoskwinie i winogrona, banica i piperki z sirene :) I wleźć pod ciepły kocyk ot bułgarskich owieczek :)
.