Geoblog.pl    magiana    Podróże    Bałkany 2008    i znów niedziela...
Zwiń mapę
2008
24
sie

i znów niedziela...

 
Bułgaria
Bułgaria, Veliko Tŭrnovo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2126 km
 
W Veliko Tyrnovo jesteśmy dopiero o wpół ósmej. W przewodniku nic nie ma, że trzeba się spieszyć na autobus do miasta, no i nam zwiał - autobus, nie przewodnik ;). Zostajemy sami, wszyscy jakoś się ulotnili. Siadamy na ławce i czekamy.
Na przystanek po drugiej stronie przyszła jakaś starsza pani. Nie chce mi się z plecakiem ruszać, ale idę ją zapytać, jak do miasta dojechać. Mówi, jakie autobusy i gadam z nią trochę. I znów mam niesamowitą radochę, że mogę tak sobie pogadać! Kobitka też wraca znad morza, pyta czy nam jest tu drogo. Niestety nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo przyjeżdża autobus. Ona taka trochę niezdecydowana mówi, że mamy jechać. Wsiadamy, macham jej na pożegnanie i trochę żałuję, że nie było czasu, żeby pogadać dłużej.
A jej niezdecydowanie wynikało z tego, że autobus najpierw jeszcze pojechał na pętlę, a potem dopiero wracał. Kierowca mówi, że za kilka minut jedzie. I znów fajnie, w PL pewnie kierowca by wysiadł i się nie przejmował, że jacyś ludzie siedzą i nie wiedzą o co chodzi.

Jedziemy z powrotem, po drugiej stronie Jantry przecudny widok na domki stłoczone na zboczu i Carevec. Faktycznie - wiszą prawie jedne nad drugimi, jak w mojej książce. W rzeczywistości wygląda to jeszcze piękniej, niż sobie wyobrażałam! Tak bardzo mi się to podoba! Niestety nie mam jak wyjąć aparatu. Obiecuję sobie, że trzeba tu wrócić, ale potem jakoś się to nie udaje.

Pani bileterka mówi nam, gdzie wysiąść. Mam pospisywane adresy jakiś hosteli, ale nie bardzo wiemy, gdzie iść, bo nie mamy mapy. Wszystko oprócz knajp i lodów pozamykane, grrr, znów ta niedziela! Idziemy główną ulicą, bo mam nadzieję, że może gdzieś jednak tą mapę dostanę, a jak nie, to będzie trzeba ludzi pytać o ulice. Jakoś za bardzo nie mam na to ochoty, bo powoli się ściemnia.

Z mapy nici, ale za to kwaterka sama nas znalazła ;)
Na przedzie szłam ja i Ania, Krzysiek za nami. Do Krzyśka przyczepiła się jakaś kobitka, my nie wiedziałyśmy, bo w głowie chyba miałyśmy tylko 'iść do przodu' ;) Krzysiek ją olewa kompletnie, bo z zasady olewamy już wszelkich naganiaczy. Kobitka pyta się go, czy jesteśmy razem, no jesteśmy, ona podchodzi do nas. Mówi, że pokój, że tu niedaleko, za 13 lv, że ładny widok. No dobra, idziemy zobaczyć, bo cena niewysoka, niższa, niż wszystkie te moje hostele. Faktycznie jest w pobliżu, zaprasza nas do mieszkania, na drugie piętro. Jest pokój, nie wygląda jakoś rewelacyjnie, ale widok z okna ostatecznie mnie przekonał ;) Faktycznie jest pięknie, widać zakole Jantry, wielki pomnik w dole i domki na zboczu po lewej. Zostajemy! Krzysiek będzie spał na łóżku polowym, ale co tam.
Baba Dinka gada i gada, a my marzymy tylko o prysznicu, zmęczeni jesteśmy już okropnie.
Ale i tak po prysznicu wychodzimy jeszcze do miasta. Idziemy na pobliskie wzgórze, piękne domki, piękne uliczki, super! No i widok na Carevec! A tam...
Idziemy, idziemy, chcieliśmy się wdrapać jeszcze wyżej, ale schodki zaprowadziły nas na czyjeś podwórko. Zawracamy i ... przed nami świetlny spektakl - Carevec rozświetlony kolorowymi światłami, zmieniały się kolory, podświetlały się i gasły coraz to inne fragmenty wzgórza. Coś niesamowitego, nie mogłam się od tego widoku oderwać!
Stwierdziliśmy, że na jutro koniecznie trzeba znaleźć jakiś lepszy widok, bo tu jednak domki przed nami dużo zasłaniają.
Potem już nawet fot nie miałam siły robić, wróciliśmy do baby Dinki, szybki prysznic i spać. Śmiać mi się chce, bo o godzinie jedenastej iść spać mi się nigdy nie zdarza, a przecież wg. naszego czasu jest dopiero dziesiąta! To był długi dzień...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
magiana
Alicja D
zwiedziła 12% świata (24 państwa)
Zasoby: 597 wpisów597 97 komentarzy97 2819 zdjęć2819 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
04.10.2012 - 12.10.2012
 
 
06.12.2011 - 10.12.2011