Na wyjazd do Szczecina czaiłam się już dawno. Pierwszy raz o zlocie największych żaglowców przeczytałam jeszcze w zeszłym roku i obiecałam sobie, że nie może mnie tam zabraknąć.
Tak jakoś wyszło, że pojechałam sama. Ale skoro urlop już wzięłam, to stwierdziłam, że nie będę rezygnować. Poza tym bardzo chciałam zobaczyć te wszystkie wielkie piękniaki, taka okazja może się szybko nie powtórzyć. Trochę niefajnie jechać samej, ale nie żałuję! Było super i na pewno było warto!
Z noclegami kłopot, dzwoniłam po różnych kwaterach (również w okolicy) miesiąc przed i wszystko już pozajmowane. Dlatego wzięłam auto i namiot od brachola (w najgorszym przypadku zawsze mogę w aucie kimnąć).
Z domu wygrzebałam się dopiero o drugiej po południu i oczywiście musiałam zapomnieć jednej z najważniejszych rzeczy, czyli kart do aparatu, grrr!