Droga ze Svaneke do Ostermarie pnie się wciąż pod górę. Mało tego, przez cały czas z przodu wiał silny wiatr, a pokonać go było ciężko. Na pocieszenie po drodze widać było kolejny piękny holenderski wiatrak.
W Ostermarie bardzo chciałam zobaczyć makiety kolejek, które tu kiedyś jeździły. Niestety w tym roku muzeum jest zamknięte. Co za pech! No cóż, trzeba będzie kiedyś tu jeszcze wrócić.
Można za to obejrzeć kościółek i ruiny. Cmentarz nie jest już taki ładny, jak ten wczoraj, ale też zadbany. Jak zresztą wszystko tutaj.
Pojechaliśmy do Almindingen. Widzieliśmy siedmiopienne drzewo, już powalone, a szkoda.
Następny przystanek w dolinie ech. Zeszliśmy na dół, a tam, na pięknej łące pasą się jakieś żubropodobne stwory. To chyba jakieś miejscowe krówki ;) Nie mogłam się nadziwić, jakie one czyste były. Dookoła zielono, słonko świeci, super.
Warto pójść na wieżę widokową, widać z niej Christianso. Mieliśmy dziś tam być...
Wracaliśmy tym razem górą, przez skały. Las jest tu niesamowity, taki mroczny, w którym mogą mieszkać trole ;) I pełno mrowisk.