I wreszcie długo wyczekany zamek Hammershus.
Zamek jako cel dla turystów jest znakomicie wypromowany, ale... w Polsce mamy lepsze, dlatego jak tu dotarłam, to przeżyłam małe rozczarowanie. W dodatku wiatr wieje i wieje ;) Ale za to widoki piękne, trawa ma piękny zielony kolor. Aż chce się usiąść i zrobić sobie mały piknik.
Chciałam iść jeszcze do rezerwatu, żeby zrobić jakieś fotki od zachodu (bo tu wciąż pod słońce), zlazłam w dół po długaśnych schodach, a tam ścieżka zamknięta! No, nie!
Wróciłam do Sandvig, żeby złapać autobus do Allinge.