Mijamy z dala Starą Zagorę. Po drodze zatrzymujemy się na coś szybkiego do jedzenia, potrzebuję, bo choróbsko nadal mnie trzyma. Frytki z sirene i kebabcze, pycha.
Po brzoskwiniach zostały już tylko puste stragany przy drodze. Szkoda, bo mam ich niedosyt w tym roku! A tu już chyba na nie skończył się sezon...