Do granicy z Serbią dojeżdżamy raz dwa, na granicy trochę czekania, ale idzie to w miarę sprawnie, na szczęście nie każą rozładowywać auta, mimo, że mocno mamy zapakowane.
Przejeżdżamy przez góry i do autostrady dołączamy w okolicy miasteczka Miś - tak je na własny użytek nazywam ;)
Spanie do prawie rana na stacji, bo zasypiamy już oboje.