Geoblog.pl    magiana    Podróże    Gruzja 2010 - foto wkrótce    spacer (prawie) do lodowca
Zwiń mapę
2010
01
lis

spacer (prawie) do lodowca

 
Gruzja
Gruzja, Tsmindasameba
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2516 km
 

Nastawiłam budzik na siódmą, ale wstaliśmy dużo później – poprzednia nieprzespana nocka dała się mocno we znaki ;)
Śniadanie równie pyszne, jak kolacja – jajka sadzone, ciepłe kiełbaski, chlebek, serek, wędlinka, sałata i chaczapuri od wczoraj.
Po śniadaniu jakoś się grzebię, wychodzimy dopiero o wpół dziesiątej. W planie na dziś spacer do lodowca Gergeti, ale najpierw wizyta w informacji turystycznej, żeby kupić mapę. Sklepik zamknięty, kobitka dopiero dzwoni po kolesia, który daje nam mapę (12 lari) i idzie jeszcze rozmienić pieniążki, bo nie mam drobnych ;) Nikt się tu nie spieszy oprócz Wasilija ;) bo i po co.
Wracamy na główny plac, bo Wasilij chciał nas zawieźć. Myślałam, że tylko do szlaku, a on chce nas zawieźć za 40 lari aż do monastyru! Hmm, wolałabym się przejść pieszo, ale bratek namawia, żeby mu zrobić przyjemność i w końcu jedziemy.
Jakoś głupio się czuję, jadąc na górę autem, ale nie ma tego złego, bo po pierwsze na pewno oszczędzimy trochę czasu – już dziesiąta. Po drugie mamy atrakcję – Niva offroad, a offroad jest niewątpliwie. Niva zaczyna mi się podobać. Na górze coraz więcej śniegu, wjeżdżamy w pięknie oszroniony las, przez gałązki widać szczyt Kazbeg.

Monastyr Cminda Sameba widać już z wioski, ale najpiękniej wygląda ze skraju wielkiej polany, na której stoi. Wasilij zatrzymuje się na chwilę, żebym mogła zrobić fajne zdjęcia. A jest ślicznie, wszędzie dookoła migotki.
Mogliśmy iść w sumie dalej pieszo, ale Wasilij każe wsiadać, to wsiadamy. I nie był to dobry pomysł, bo wkrótce koleiny z błockiem okazały się tak głębokie, że zaryliśmy podwoziem na dobre. Wyjechać nie dało się z tego nijak. Wyruszyliśmy więc po pomoc do monastyru.
Zbudowany w XIV wieku, wchodzi się do niego przez dzwonnicę. Wyczytałam na forum, że można tu było kiedyś latem spać, bo nikogo nie było, ale obecnie jest tu już dziesięciu mnichów. Jeden z nich jest ubrany prawdziwie po mniszemu, ma sutannę i czarną brodę. Mam wrażenie, że jakoś dziwnie się na mnie spojrzał, ale pewnie mi się tylko zdawało.
W środku buzuje piecyk, więc jest cudnie ciepło.

Do autka wraca z nami trzech mnichów. Pchają, gazują, spod kół leci masa błota, Wasilij wraca do monastyru po jakieś deski, oni dyskutują bez końca ;) W końcu już tylko mój brat pomaga wypychać, oni boją się, że się pobrudzą? Na nic jednak to wszystko, w końcu Wasilij mówi, że zadzwonią po inne auto, żeby Nivkę wydobyło, bo innej rady nie ma.
My decydujemy iść w góry. Okropnie głupio Wasilija tak zostawiać, ale oni już sobie we czwórkę poradzą, a nam czas ucieka, już sporo po jedenastej. Dostajemy jeszcze wskazówki na drogę, spotykamy Hiszpanów, którzy byli w Krakowie, a potem chcą dotrzeć jeszcze do Iranu.

Skręcamy na boczną drogę, mijamy chatkę, w której też mnisi mieszkają. Nad chatką droga się kończy i idziemy po śladach – wygląda, jakby dziś już dwie czy trzy osoby tędy szły. Miejscami zbocze jest tak strome, że boję się, żeby nie zjechać w bok. Ale dalej już jest bezpieczniej.
Góry dookoła są przepiękne, a pogoda rewelacyjna – słonko od rana świeci. Jest zimno, ale gdy się idzie, robi się na tyle ciepło, że wkrótce zrzucam kurtkę i piję bielutki śnieg.

W pewnym momencie zauważamy młodego kolesia, który pogina pod górę za nami. Koleś ma na plecach karabinek – taki jakby do polowania. Ok, niech sobie ma. Ale jak zdjął go z pleców, to zrobiło mi się nieco jakby dziwnie, szczególnie, gdy zaczął wkładać do niego naboje… Przywitał się, pytał dokąd idziemy, zapomniałam, jak powiedzieć lodowiec po rusku i gruzińsku, więc dogadać się za bardzo nie mogliśmy. Poprosił o wodę, dostał i się pożegnaliśmy. Na szczęście skręcił w inną dróżkę niż nasza, ale dopóki nie schował się za górkę, miałam dziwne wrażenie, że przecież na białym śniegu stanowimy doskonałe cele i do tego świadomość, że nie ma się kompletnie gdzie schować… Strasznie dziwne uczucie, pierwszy raz w życiu czegoś takiego doświadczyłam i nie było to doświadczenie zbyt przyjemne… Choć zapewne nie było się czego bać...


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (15)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Daria
Daria - 2010-12-30 22:39
Kaukaz zimową porą... Jestem pod wrażeniem. bajecznie!
 
mirka66
mirka66 - 2011-01-03 18:59
Ale pieknie.Tam jeszcze nie dotarlam.ale kiedys napewno.Zapraszam do siebie.
 
 
magiana
Alicja D
zwiedziła 12% świata (24 państwa)
Zasoby: 597 wpisów597 97 komentarzy97 2819 zdjęć2819 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
04.10.2012 - 12.10.2012
 
 
06.12.2011 - 10.12.2011