Na zachodzie jest La Isleta, czyli po prostu wysepka. Są tu właściwie tylko ścieżki, po których można spacerować albo pobiegać. My zwiedzamy La Isleta autem, bo w międzyczasie zmieniła się pogona, przyszły burzowe chmury, na szczęście skończyło się tylko na niewielkim deszczu. Przed nami ocean i fale, które z wielką siłą rozbijają się na skałach. Poza tym niewiele widać, ściemnia się już powoli.
W pobliżu jest jeszcze wielki hotel Club la Santa, w którym ponoć lubią wypoczywać sportowcy. Wchodzimy na chwilę, ot tak, żeby się rozejrzeć.
Wracamy przez San Bartolomé do Costa Teguise.
.