W końcu wracamy do miasta La Maddalena.
Kręcimy się trochę po uliczkach - te przy porcie są bardzo ładne! A i sam port ma się czym pochwalić. Statków przeróżnych tu multum.
Prom wraca co godzinę. Wjeżdżamy na ten o 18:45.
Podróż trwa jakieś dwadzieścia minut. W międzyczasie zapada zmrok. Więc w końcu udaje mi się zobaczyć działającą faro, jupiiii :))) To chyba ta przy Capo d'Orso.
Wracamy do domku. Na kolację same pyszności - najpierw mięsko z miejscowym sławnym serem pecorino i grilowanymi peperoni ze słoiczka, a potem jeszcze spaghetti :)
Na zewnątrz znów przyjemnie ciepło, śpiewają cykady, na niebie gwiazdy, Wenus i Plejady. Super!
.