O 12:10 z niewielkim opóźnieniem jesteśmy w Przemyślu. Czeka tu na nas Krzysiek - trzeci uczestnik wyprawy.
Czas ruszać do Lwowa. Mamy ukraiński autobus o 12:35. Na polski nie chce nam się czekać godzinę, więc jedziemy (20 hr). A i tak wyruszamy z 20 minutowym opóźnieniem ;) Wszyscy już gadają po ukraińsku.
Przed granicą Ania dostaje od pewnej pani prezent w postaci siatki z butami ;) Nigdy jeszcze nie byłam świadkiem takich praktyk, więc patrzę trochę podejrzliwie ;) Ale w sumie... czemu nie pomóc.
Postój na granicy zajmuje półtorej godziny. Kazali nam wypełniać jakąś kartę wjazdową, wszystkie dane, po co i dokąd. Pani celnik koniecznie chciała, żebyśmy wpisali dokąd jedziemy - konkretny adres. A skąd tu wziąć adres?! Mapa została w plecaku. Na szczęście przypomniało mi się z niedawnej lektury forum, że na ulicy Krakowskiej we Lwowie są jakieś fajne kwatery. Wpisaliśmy. I po kłopocie ;)