Ech, jak ja nie lubię wyjeżdżać!
A pakowanie w moim wykonaniu to już w ogóle ludzkie pojęcie przechodzi! Śpiwór mi się nie mieści ;) Trzeba było pomyśleć parę dni wcześniej i kupić mniejszy, a nie targać się z puchaczem na Bałkany ;) Musiałam zostawić słowniki, a zapewne przydałyby się. Plecak ciążki okropnie, cóż, sama chciałam ;)
23:40 wyjazd z Poznania.
Pociąg brudny okropnie, o czym mogłyśmy się z Anią przekonać aż za dobrze, bo był taki tłok, że do rana siedziałyśmy na podłodze przy kibelku. A i tak szczęście, że nikt nad nami nie wisiał, bo władowałyśmy się do wagonu z koloniami. Już nas chcieli wyrzucać, jak i wszystkich pozostałych, ale jakoś się udało ;) W zamian pilnowałyśmy, żeby nikt nie właził ;)
Dopiero o piątej rano mogłyśmy usiąść w przedziale.