Wdrapałam się na Malnik. Muszę troszkę odpocząć, bo za chwilę padnę! Widoki stąd boskie!
Znów zboczyłam ze szlaku, bo chciałam zobaczyć kirkut w Muszynie. Ten w Krynicy jest częściowo na stromiźnie, ale ten tu jest na takiej stromiźnie, że wciąż miałam wrażenie, że zaraz się skulnę ;) Ten też jest przepiękny, zarośnięty zielskiem. Na wielu macewach położone kamyki, ciekawe, czy to mieszkańcy tak dbają, czy jakaś wycieczka tu była?
W Muszynie chciałam wejść do muzeum, ale zamknięte na cztery spusty.
Czas na zasłużony odpoczynek. Podjadłam trochę jagód po drodze.
Po drodze spotkałam w lesie faceta, zbierał coś. W każdym razie trochę się przestraszyłam (choć pewnie nie było czego, bo nawet na mnie nie spojrzał) i na Czarne Garby prawie sprintem wbiegłam. To w ramach poprawiania kondychy, he he. Szłam szybko, bo chciałam jak najszybciej wyjść z lasu. Błocko było niesamowite. Powinna być tabliczka: 'uwaga, niesamowita atrakcja - możliwość zjechania na dół na tyłku'.
A teraz siedzę na ogromnej łące, z widokiem na Jaworzynę i na Krynicę. Tu jest naprawdę bosko i znów nie chce mi się iść dalej :)
Dotarłam do celu mojej dzisiejszej wędrówki - cerkwi w Powroźniku. Ta jest najstarsza zachowana w okolicy i jest absolutnie piękna! Perełka! Kryta gontem, a do tego cebulki ma jeszcze pięknie rzeźbione. Udało mi się nawet do środka na chwilę dostać, bo niedługo jest msza. Jak tu szłam, to dzwony wybijały piątą. A jak odchodziłam o wpół szóstej, to znów się rozdzwoniły. Cerkiewka jest tak wśród drzew zakamuflowana, że ciężko ją z daleka wypatrzyć. Rozglądałam się za nią już z góry, ale nie mogłam znaleźć. Dopiero, jak już byłam całkiem nisko, to poznałam po ogrodzeniu gdzie stoi. Nic dziwnego, że z drogi nie mogłam jej zauważyć.