Zgłodnieliśmy wszyscy, więc jeszcze tylko szybka wizyta na stacji benzynowej i do Sopotu. Milka zaprowadziła nas do fajnej knajpki na Monciaku na pyszne jedzonko. Cieplutko było, więc aż się wychodzić nie chciało, a pierogi wyśmienite.
Ale chcieliśmy jeszcze choć na chwilę na molo wejść. Z chwili zrobiła się dłuższa chwila, bo jednak fajnie było jakieś fotki porobić. A tam pięknie dookoła, wszystko oświetlone, na brzegu latarnia morska.
Na placu przed molo była otwarta budka z goframi. W końcu wyszło na to, że to ja jestem największym łakomczuchem, ale gofer był pycha ;)