Spać się za bardzo nie dało, zimno i twardo, w dodatku wciąż jakieś reklamy leciały. Ale za to czysto ;) Więc przed trzecią już byłyśmy na nogach. Szybka toaleta, poranna kawka, kupiłam sobie jeszcze jedną pamiątkę za ostatnie dwa funciaki.
Droga do bramki masakrycznie długa, idzie się i idzie, a z naszym lotem jakoś się pospieszyli, do bramki dotarłyśmy prawie na końcu ;)
I już samolot, tym razem Ryanair, Boeing 737-800. Pod nami chmurki, znów kawałek morza, piękne widoki.