Jechaliśmy drogą przy plaży z myślą, że może gdzieś po drodze jeszcze wskoczymy do morza. Okazało się, że nic z tego, wszędzie kurorty, nie ma za bardzo gdzie zaparkować, a jak już się udało, to na plaży taki był tłum, że odechciało się wszystkiego.
W dodatku miasteczko nieźle zakręcone, wszędzie zakazy wjazdu, dopiero jakiś Italiano na motocyklu doprowadził nas do głównej drogi.