Jedziemy do Pompei. Widać już z daleka Wezuwiusza, który tyle szkód swego czasu narobił...
Zjeżdżamy z autostrady i wkrótce okazuje się, że jedziemy nie w tym kierunku, co trzeba. Po prostu dojedziemy tam dłuższą drogą.
Ale nie ma tego złego, po drodze mamy za to Park Narodowy Vesuvio. Wjeżdżamy kawałek na górę, bo to i tak już niedaleko. Pięknie tu, spokojnie, dużo soczystej zieleni, a wokół same śliczne domki, niektóre prywatne, niektóre z hotelami i restauracjami. Niedaleko droga się kończy, a ja najchętniej bym wysiadła i poszła tam na górę pieszo. Tylko znów nie ma na to czasu, pozostaje tylko obietnica, że kiedyś na pewno tu wrócę...
Zabieram na pamiątkę kilka kamieni, zawsze byłam ciekawa, jak też ta wulkaniczna lawa wygląda, a tu tego pełno :)