Niestety na głównej drodze już tak pięknie nie jest. Same tiry, jakieś sklepy ponoć bezcłowe, ruch jak diabli, zero przyjemności z drogi.
Na szczęście czekało na nas jeszcze jedno piękne miejsce. Trochę trzeba się pospieszyć, bo nie wiemy do której Rilski Monastyr jest otwarty. Znów już zmęczeni jedziemy przez małe senne miasteczka. Sam monastyr jest już trochę w górach, więc znów droga była kręta.
Ale warto, bo monastyr jest piękny. Rożenski jest mały i cichy, ten jest wielki, okazały i kolorowy. Na zdjęciach nie da się zobaczyć jego uroku. A przy tym powoli się wyludnia, słonko nisko, więc turystów prawie już tu nie ma. I dobrze, bo to chyba najlepsza chwila, żeby docenić to miejsce. Z górnych pięter widać okoliczne góry. Cudnie! Tak bardzo nie chce się stąd jechać!