Geoblog.pl    magiana    Podróże    Maroko 2009 - wersja robocza    pierwsza w oceanie kÄ…piel
Zwiń mapę
2009
06
maj

pierwsza w oceanie kÄ…piel

 
Maroko
Maroko, Essaouira
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4940 km
 

Dziś na początek medina. Już na samym początku dorwałyśmy sklep z muzyką. Siedziałyśmy tam chyba dobre pół godziny, koleś pewnie miał już nas dość, bo kazałyśmy sobie puszczać co tylko wpadło nam w oko. Iza z początku czekała na zewnątrz, ale w końcu dołączyła do nas i okazało się, że i ona coś sobie wybierze :)

A potem plaża i ocean! Plaża jest tu cudna, szeroka z pięknym milutkim piaseczkiem. Dno nie kończy się zaraz przy brzegu. Po drodze mijamy połać czarnego piachu. I ekipę z wielbłądami i końmi, na których można pojeździć. Jednego wielbłąda udało mi się nawet pogłaskać :) Na pustyni jakoś nie miałam odwagi, a tu właściciel zachęcał.
Mogłabym tak iść i iść po tej plaży, ciekawa byłam, co jest za cyplem. Ale w końcu usiadłyśmy. Najpierw była sesja zdjęciowa, potem rozgrzewka i biegiem do wody :-D To była moja pierwsza w życiu kąpiel w oceanie :) Myślałam, że wejdę i wyjdę, bo woda lodowata, chwilami aż parzyła, ale tak nam się z Darią spodobało i fale były takie cudne, że taplałyśmy się ile wlezie :) Radocha niesamowita, początek maja, kąpiel w oceanie, fale, słonko, niebieskie niebo, piękna plaża. Czy może być piękniej?
To niesamowite, jak sobie człowiek uświadomi, że poza tą jedną malutką wysepką przed nami, dalej jest dopiero Ameryka! Bosko!
Za leżeniem na plaży nie przepadam, ale tak zmarzłam, że musiałam się na słonku wygrzać. Boskie lenistwo :) W dodatku niedaleko piękne chłopaki ćwiczyły jakieś sztuki walki :-D Żyć nie umierać. A swoją drogą tutaj tylko europejczycy się na plaży smażą, miejscowi się kąpią, a potem grają w piłkę na przykład. Woda jest tu bardziej słona niż w Morzu Czarnym.

W końcu trzeba było się zbierać, bo w brzuchach zaczynało burczeć. Wracałyśmy plażą, a mnie znów ogarnęło taki dziwne uczucie niesamowitości tego wszystkiego dookoła...
Weszłyśmy do tej samej knajpki, co wczoraj. Zamówiłam tadżin (58 dh). Ten był zupełnie inny niż próbowane dotychczas. Dostałam po prostu kuleczki kefta wymieszane z pomidorami i innymi warzywami. Hmmm, nie żeby było niedobre, ale to nie był prawdziwy tadżin.

Poszłyśmy do hotelu, wykąpać się z oceanicznej soli.
I znów do miasta. Boczna uliczka zaprowadziła nas do fortyfikacji. Stoi tam na górze cały rząd osiemnastowiecznych chyba armat. Tak chciałabym się nie chwilę przenieść w przeszłość i zobaczyć, jak to tu kiedyś było! Podziwiam zachód słonka.
Pod basztą pełno sklepików, skusiłam się na kolorowy szal. Po przyjeździe do domu okazało się, że farbuje w praniu jak cholera. Ale co tam, przypomina Maroko :)
Na koniec dołączamy do reszty ekipy siedzącej na górze w jakiejś knajpie. Jest stąd widok na port. Niewiele widać, bo już ciemno, ale chociaż baszta jest oświetlona. Idziemy jeszcze z Darią na dół, zjeść po kanapce (pycha) przed podróżą. Znów sprzedawca mnie zagaduje ;)

Wracamy już powoli do hotelu. Trzeba się do końca spakować. O jedenastej wychodzimy na dworzec autobusowy. Mamy półtorej godziny do odjazdu, ale koleś każe nam wsiadać. Idziemy z Darią do kibelka, inny koleś o smutnym spojrzeniu otwiera go nam, bo był zamknięty. Znów tu rozgardiasz, bieganie, pokrzykiwanie.
Nasz autobus jest brudny i śmierdzący, ale za to jest pełno miejsca na nogi :) Silnik chodzi przez cały czas pozostały do odjazdu. W końcu ruszamy z tylko ośmiominutowym spóźnieniem ;)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
magiana
Alicja D
zwiedziła 12% świata (24 państwa)
Zasoby: 597 wpisów597 97 komentarzy97 2819 zdjęć2819 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
04.10.2012 - 12.10.2012
 
 
06.12.2011 - 10.12.2011