Wracamy na chwilę do Santa Teresa po ostatnie zakupy i jedziemy na Rena Majore - największą plażę w okolicy.
Jest super, plaża faktycznie duża jak na tutejsze warunki, z pięknym piaseczkiem. No i prawie nie ma ludzi. Tylko akurat ci, którzy są, chowają się razem z nami przed sporym wiatrem w najdalszym i najbardziej osłoniętym zakątku, częściowo schowanym za skałami. No ale nie ma co narzekać, fale są super!!! Surferzy szaleją, ja też, bawię się z falami ile wlezie - bosko!
Na koniec idziemy jeszcze dróżką, która wiedzie w górę, widok jest przepiękny na całą plażę, która wygląda stąd jak fragment dużego rogalika. Najchętniej poszłabym tą ścieżką dalej, bo kto wie, co ciekawego kryje się po drugiej stronie wzgórza? No ale nie ma już na to czasu, trzeba jechać się spakować. Jak dla mnie to pakowanie i sprzątanie można by odwalić raz dwa, a wykąpać się na promie, ale Stefano popędza.
.