Wsiadamy w auto i wracamy kawałek do Sarnico. Po drodze mamy mały porcik i ładny widok na miasteczko i na drugą stronę jeziora, gdzie jest góra, na stoku której też przycupnęło miasteczko.
W Sarnico jest pięknie. Najpierw oglądamy spory port, w którym łodzie śpią już zimowym snem. A że akurat zapada zmrok, to kolory są super!
Przechodzimy na drugą stronę mostu. Widać stąd ładnie starą część miasta.
Wracamy trochę się tam powłóczyć. Ślicznie tu! Pełno starych domów i krętych wąskich i szerszych uliczek.
Zmęczenie nas dopada, więc gdy robi się już całkiem ciemno, wracamy do Bergamo. Na kolację pizza z miasta, pychaaaa! Tutaj nawet zwykła margarita jest pycha, a właściwie nawet lepsza niż co innego, bo kiełbaska to zwykła parówka ;) Do tego nalewka z mirtu (też specjalność Sardynii) na spróbę, hmm, warto spróbować, aczkolwiek wino bardziej mi smakowało.
.