Droga z Ronne do Hasle jest prawie płaska, co mnie bardzo ucieszyło ;)
Po drodze jeszcze mijaliśmy rzekę Blykobe i poszliśmy zobaczyć, jak wpada ona do morza. Poszukaliśmy starego młyna wodnego, ale jakoś nie była to zbyt wielka atrakcja, trzeba by się władować komuś na podwórko, żeby lepiej go obejrzeć.
I jeszcze Szmaragdowe jeziorko, które zbyt zachęcająco nie wygląda, na brzegu jakieś syfy, cholera wie, co to jest?
W Hasle od razu pojechaliśmy do wędzarni, bo zgłodnieliśmy już porządnie. Rybki suszyły się w rzędach, wyglądało to super. W wędzarni jest też wystawa starych fotografii, którą warto obejrzeć.
Można też zajrzeć do portu i do kościółka.