Chcemy trochę odpocząć, choć dziś już upał tak nie daje się we znaki, jak wczoraj.
Zjeżdżamy do doliny Ourika. Pierwsza restauracja jest za droga, jedziemy kawałek dalej i siadamy nad rzeką. Tym razem mnie robi się trochę niedobrze, pewnie z głodu. W końcu dostajemy tadżin. Znów jest pycha, o niebo lepszy, niż ten wczorajszy :-D Jak się najadłam, to jeszcze bardziej mnie zmuliło, od najedzenia chyba ;)